Ostatnie dni wystawy

LEON TARASEWICZ - Nowe obrazy

18.03.2022 — 15.05.2022

O artyście

Malarz pochodzenia białoruskiego (ur.14 marca 1957 roku w Waliłach Stacji na Białostocczyźnie) należy do grona najbardziej wyrazistych postaci polskiej sztuki współczesnej. Jego dyplom w roku 1984 na warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych (Pracowni Malarstwa profesora Tadeusza Dominika) stał się znaczącym wydarzeniem w stolicy i otworzył mu drzwi do najlepszych galerii w kraju i za granicą.
Rok później artysta wydzierżawił budynek szkoły w rodzinnej miejscowości, do której jako dziecko uczęszczał i który po latach kupił. Wtedy też powstał plan zagospodarowania otaczającego dom terenu,  w ramach którego artysta wyposażył go w gołębniki i woliery dla ptaków ozdobnych. Po latach wzbogacił teren o uprawy barwnych odmian kwiatów (tulipany, żonkile i georginie), z których co roku tworzy wielobarwne naturalne kompozycje.
I chociaż, tak obrazy, jak i instalacje malarskie Tarasewicza, dzięki bliskiemu obcowaniu z naturą i kulturą cerkwi prawosławnej urzekają grą intensywnych, żywiołowych kolorów oraz niezwykłą świetlistością, to sam autor kategorycznie odcina się od jakiejkolwiek ich aluzyjności (nie nadaje tytułów) wskazując na konieczność czytania sztuki w szerokim kontekście przenikania się kultur Wschodu z Zachodem.
Malarz od lat dzieli swój czas między wsią Waliły, gdzie mieszka i pracuje twórczo a macierzystą uczelnią, na której prowadzi Pracownię Przestrzeni Malarskiej. Jest laureatem wielu nagród i wyróżnień, a jego prace znajdują się w liczących się kolekcjach sztuki światowej takich jak: Museum Museet w Sztokholmie, National Museum of Contemporary Art w Seulu, Tufts University Gallery w Bostonie itd.
Oryginalne dokonania artystyczne Tarasewicza zapewniły mu wysoką pozycję wśród malarzy polskich i udział w wielu prestiżowych międzynarodowych wystawach, z których warto wymienić ostatnią (obraz 340 x 1350 cm) na Wystawie Światowej EXPO 2020 (Dubai, jesień 2021).
W marcu, kilka dni po swoich 65. urodzinach artysta zaprezentuje w galerii Ego swoje najnowsze obrazy.

Marek Wasilewski

Leon Tarasewicz, Nowe Obrazy, Galeria Ego Poznań 18.03-14.05. 2022

Leon Tarasewicz powrócił do poznańskiej Galerii Ego z wystawą “Nowe Obrazy”.  Niemal równolegle, tydzień wcześniej we Wrocławiu zaprezentował wyjątkową w swojej twórczości instalację „Wysiedlenie”.  Wspominam o tym, ponieważ pomimo tego, że te jednocześnie trwające wystawy prezentują skrajnie odmienne środki artystyczne, to jednak bardzo mocno wpisują się w charakterystyczne dla artysty tematy. Ten najbardziej obecny to oczywiście refleksja o naturze malarstwa, ten drugi to świadomość historyczna, świadomość swojej tożsamości. Była ona wyrażana przede wszystkim w udzielanych przez artystę wywiadach, a także w instalacjach takich jak zrealizowane w Poznaniu z Małgorzatą Dmitruk „Zaleszanach” czy w pokazywanym we Wrocławiu Wysiedleniu”. Podczas gdy we wrocławskiej instalacji w sposób zaskakujący  Tarasewicz niemal zupełnie rezygnuje z tak organicznie mu bliskiemu medium malarstwa na rzecz refleksji o historii, w Galerii Ego w centrum znajduje się obraz, gest oraz swoista gęstość materii nakładanych pigmentów. Wystawa jest niewielka, ale mimo to, sprawia wrażenie ogromnej intensywności i koncentracji. Prezentowane obrazy wydają się rozpadać na dwa odrębne cykle. Na użytek tego tekstu nazwałbym je obrazami „ziemistymi” i obrazami „powidokowymi”. Płótna te odnoszą się do dwóch żywiołów: ziemi i powietrza. Żywioły te są do siebie w opozycji, ziemia to ciężar, ciemność i gęstość, powietrze to lekkość, jasność i przezroczystość. Odnoszę wrażenie, że zachowując charakterystyczne cechy gestu artysty obrazy „ziemiste”  różnią się w dużym stopniu od obrazów, które artysta malował przez wiele lat. Obrazy te w swoim klimacie nawiązują do wczesnych dzieł Tarasewicza z lat osiemdziesiątych. Motyw ziemi jest jednym z bardziej eksploatowanych przez artystę i powraca w wielu płótnach oraz instalacjach malarskich w bardziej lub mniej dosłowny sposób. W galerii Ego zobaczymy jednak coś nowego, bardzo mrocznego i pełnego dramatyzmu. To ciemne, rozwichrzone, niemal czarne  dziury, które wchłaniają światło i wszystko to co jest wokół nich, to szczeliny,  rozdarcia, pęknięcia, grube tłuste plamy, które powstały w wyniku dynamicznego procesu eksplozji materii. Materia ta pokrywa obrazy w formie małych spadających wieloma warstwami wielobarwnych, ciemnych grudek, które tworzą mniejsze lub większe skupiska.  Ślady farby na płótnie są jak wypalenia po wybuchach. Kompozycja tych obrazów choć bardzo skupiona zawsze pozostaje otwarta, tak jakby to co widzimy było tylko wycinkiem o wiele większego, rozleglejszego krajobrazu. Interesujące jest to, że jego skala rozpina się gdzieś pomiędzy potencjałami makro i mikro.  Obok tych bardzo mocno zapadających w pamięć obrazów na wystawie zobaczyć możemy także płótna, które nazwałem na swój użytek „powidokowymi”. Wydają się one pozornie całkowicie odmienne od dominujących  w Ego obrazów „ziemistych”. Są one utrzymane w kontrastowych jasnych barwach, rytmiczne, uwodzące oko, pełne energii i  światła. W miarę patrzenia na te niezwykle żywe obrazy dociekliwy widz zda sobie sprawę, że także i te z pozoru radosne obrazy wydają się być śladami eksplozji, które powstają na siatkówce w postaci powidoków. To znany każdemu efekt, kiedy w zetknięciu z bardzo jasnym światłem zamykamy oczy i pod powiekami widzimy w ułamku sekundy umykający obraz odciśnięty w naszej wizualnej pamięci. Gdy pomyślimy o tych obrazach w ten sposób, możemy dojść do wniosku, że pokazywane w Poznaniu obrazy nie są swoimi przeciwieństwami, lecz uzupełniają się w taki sposób, że obrazy ciemne są zapisem tego co wydarzyło się na obrazach jasnych. Podobnie jak w monumentalnych instalacjach site specific i na tej wystawie pigment jest tu żywiołem, emanacją energii, erupcją jakiejś nieokiełznanej siły i trudno powiedzieć, czy jest to żywioł natury czy efekt działań człowieka. Jedno wydaje się niezaprzeczalne, wystawa Nowe Obrazy emanuje niepokojem. Malowane w przeddzień i w pierwszych dniach wojny płótna stają się świadectwem myślenia i przeczuć artysty o tym co jeszcze możemy zobaczyć.