Żółty po raz ostatni

W dniach od 21 do 25 czerwca b.r. galeria będzie nieczynna z przyczyn od nas niezależnych, a instalację Ewy Kuryluk będzie można ponownie oglądać od 28 czerwca do 9 lipca, oraz dodatkowo w drugiej połowie września.

Ewa Kuryluk

24.05.2022 — 09.07.2022

O artyście

EWA KURYLUK

ŻÓŁTY PO RAZ OSTATNI

24 maja – 9 lipca 2022

Galeria Ego, Poznań, ul. Wyspiańskiego 41/3, godziny otwarcia:  wt.- pt. 13.00-19.00, sob. 11.00-14.00  

Ewa Kuryluk (ur.1946, Kraków), malarka, rysowniczka, fotografka, autorka kolaży i instalacji, historyczka sztuki, eseistka, pisarka, poetka i tłumaczka.

 Jest absolwentką malarstwa na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie i historii sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Swoje prace prezentowała na wielu wystawach indywidualnych i zbiorowych na całym świecie.  Opublikowała ponad 25 książek z zakresu historii sztuki i beletrystyki (m.in. Salome albo o rozkoszy,  Hiperrealizm – nowy realizm, Weronika i jej chusta: historia symbolizmu i struktura „prawdziwego” obrazu , Podróż do granic sztuki), napisanych po polsku i angielsku, oraz rodzinną trylogię (Goldi, Frascati, Feluni), która powstawała równolegle z żółtymi instalacjami.  

Tematem artystki jest szeroko pojęta autobiografia;  w udzielanych wywiadach podkreśla wzajemne przenikanie się sztuki i literatury (maluję, czego nie mogę napisać, piszę, czego nie mogę namalować).

 W roku 1959 wyjechała z rodzicami, Marią (Miriam Kohany) i Karolem Kurylukiem, oraz młodszym bratem Piotrem do Wiednia, gdzie ojciec objął stanowisko polskiego ambasadora. Tam ukończyła gimnazjum i zainteresowała się sztuką europejską przełomu XIX i XX wieku, co znalazło odzwierciedlenie w jej pierwszych książkach. Po powrocie do kraju i ukończeniu studiów w roku 1970 wyjechała do Londynu, a następnie do Stanów Zjednoczonych. Pod koniec ubiegłego wieku zamieszkała w Paryżu, ale wiele czasu spędzała w kraju, zwłaszcza w Warszawie.

Mimo osiągnięć w dziedzinie malarstwa sztalugowego, porzuciła je w roku 1978, by rysować i malować na luźnych tkaninach (biały jedwab chiński, surówka bawełniana) i tworzyć z nich instalacje, ulotne i zmysłowe. 

Po śmierci matki 1 stycznia 2001 roku i odkryciu tragicznej historii rodzinnej, instalacje Ewy Kuryluk zdominował żółty kolor. Znalezione przypadkowo listy i fotografie bliskich, naznaczonych tragedią II wojny światowej i Zagłady, stały się punktem wyjścia do poruszających, niemych spektakli cieni na tle żółtych tkanin. Swoim ludziom z powietrza artystka symbolicznie udzieliła głosu, by mogli opowiedzieć swoje historie i przypomnieć o indywidualnych ofiarach nazizmu, ale też by przestrzec przed wszelkimi przejawami nienawiści i wykluczania z powodów rasowych, religijnych, kulturowych i wszelkich innych.   

Dziś, w obliczu brutalnej agresji rosyjskiej na Ukrainę i dramatu uchodźców na granicy polsko- białoruskiej, podejmowane przez artystkę tematy są znów boleśnie aktualne.  

Wystawie towarzyszy katalog, Ewa Kuryluk, Moje żółte lata, instalacje 2000-2019/ My yellow years, instalations, Galeria Artemis, Galeria Ego.

Pamięć i cienie bliskich, żółte instalacje Ewy Kuryluk

Marta Smolińska

W najstarszych metaforach, dotyczących rozumienia pamięci, nierozerwalnie łączą się ze sobą pismo i ciało. Sokrates porównuje pamięć do woskowej tabliczki, otrzymanej w darze od muzy Mnemosyne, na której – niczym zapis – odciskają się ślady, umożliwiające utrwalanie ulotnych wspomnień. Nawiązując do podobnej metaforyki, Kierkegaard z kolei zapytuje: „Kto chciałby być tablicą, na której czas co chwila pisze inne słowa?”

Domyślam się, że Ewa Kuryluk nie chciała być taką tablicą, lecz Historia odcisnęła na losach tej artystki tak głębokie piętno, że nie było wyboru: trzeba było połączyć we własnej twórczości pismo i ciało, literaturę i sztuki wizualne, by dać świadectwo tragicznych ludzkich losów, będących konsekwencją II wojny światowej. Nie ma pamięci bez ciała, a wspomnienia, szczególnie traumatyczne, domagają się utrwalenia. Pamięć indywidualna  naznaczona jest pamięcią kulturową.

Pamięć indywidualna Ewy Kuryluk zmedializowała się w cyklu żółtych instalacji. Artystka użyła w nim tkanin niczym skóry, na której zapisuje się czas, oraz fotograficznych wizerunków, tworząc z nich pełne wyrazu „kolaże”. Żółte tkaniny stają się więc „cielesnymi tablicami”, na których doświadczenia odciskają się jak na mitycznym woskowym podłożu, pozostawiając ślad. Paradoksalnie są one zasłonami, które jednocześnie zasłaniają i odsłaniają przeszłość, a także łączą ją z teraźniejszością. Bliscy Ewy Kuryluk są tu i teraz, patrzą na nas, dzielą z nami przestrzeń Galerii Ego. Artystka opowiada o swoim dzieciństwie, kreując atmosferę niekiedy pozornie beztroską, a niekiedy naznaczoną fatum i zbliżającym się zagrożeniem.

Aby nawiązać kontakt z cieniami, ulotnymi intruzami bez rodowodu, nie można przeprowadzać dochodzenia ani śledztwa. Trzeba wdać się z nimi w rozmowę przypominając sobie, że są częścią historii znanej nam już z powieści Ewy Kuryluk, w których jako pisarka rozlicza się z tragiczną przeszłością. Jej cienie, poruszając się w żółtym mikroświecie instalacji, zjawiają się na zwiewnych tkaninach i konkretyzując jako ślady indywidualnej pamięci, która dzięki sile sztuki podlega uniwersalizacji.

Żółte postaci artystki są tak wyraziste i intensywnie obecne, że zyskują nieoczekiwanie przekonującą i nieledwie cielesną obecność, jakby nas nawiedziły. Ewa Kuryluk, przywołując cienie w swojej twórczości literackiej i plastycznej — słowem, obrazem, wycinanką i fotografią — nie daje im zniknąć. W katalogu swojej wystawy w Japonii artystka porównuje tkaninę do drugiej skóry — do rzeźby z powietrza i filmu, który lubi czasem wyjąć z siebie. I tłumaczy, dlaczego tkanina „bliska ciału” nadaje się tak doskonale do utrwalania śladów pamięci.